Ostatnio nieopatrznie zabrałam Egona na parking, by razem ze mną asystował Gazeli przy zmianie koła w aucie. Nieopatrznie, bo mój pies natychmiast wpakował się do samochodu, gotowy na wycieczkę. Bydlak, czyli mój volkswagen, kojarzy mu się tylko z przyjemnościami - z wyprawami nad rzekę i na wieś. Nie dziwne więc, że puściły mu nerwy, a emocje sięgnęły zenitu - szczęśliwy, że oto znowu gdzieś jedziemy, ujadał i szczekał na całe osiedle, domagając się, by wsiadać i ruszać! :D W końcu czekał na to całą zimę!
Jego rozczarowanie było ogromne, gdy okazało się, że jednak nic z tego. Musi biedaczek jeszcze poczekać, aż wiosna nieco się rozhula i uraczy nas ciepłem. Tymczasem więc pozostaje mu standardowy zestaw spacerowy - Jezioro Paprocańskie i tyski las :) Cóż zrobić, tegoroczny sezon na wycieczki jeszcze dla nas nie został otwarty.